
Polowa miesiaca mija a ja wciaz pracuje dla urzedu miasta i wciaz na pelnym etacie. Ciesze sie z tego nawet bo praca jest bardzo ciekawa a ludzie z ktorymi pracuje niesamowicie mili. Bardzo sie z nimi zaprzyjaznilem i ciezko mi bedzie odejsc.. prawdopodobnie w przyszlym miesiacu. Ale moze to i dobrze... teraz z doswiadczeniem z USA i dobrymi referencjami powinienem miec latwiej ze znalezieniem pracy. Moze nawet wreszcie uda mi sie dostac prace w moim zawodzie ( watpie bardzo ). Moglbym spokojnie dostac kolejna paromiesieczna robote gdzies tam ale bede probowal zaczepic sie gdzies na stale (czytaj do nastepnych wakacji).

Narazie wiec niczym sie nie przejmuje, wreszcie troche odzylem. Moge sobie pozwolic na rozrzutne zakupy, wypady do restauracji na lunch z ludzmi z pracy. Jest dobrze :) I kupilem sobie IPoda Video 30Gb. Jest boski! W Polsce na ulicy od razu by mi go zakosili a tutaj sobie beztrosko biegam z nim po ulicach i jest git.
Weekendy spedzam zazwyczaj z Mel i moim przyjacielem z przed lat Nathanielem. Robimy wypady w gory, zwiedzilismy tzw "ice caves" ktore naprawde byly niesamowite (zdebede zdjecia to je wrzuce tutaj) Niedlugo planuje rowniez mala wycieczke do Vancouver ktoregos tygodnia na pare dni. Moj amerykanski sen powoli sie spelnia, ha ha. W wakacje wracam jednak na bank do Polski i sprobuje wkrecic sie na jakies doktorskie i pisac je tutaj jako kontynuacja pracy magisterskiej (czyli pisal bym o samorzadzie lokalnym w USA i porownywal go do polskiego). Jednym slowem DOBRZE JEST!
No I wreszcie zebralem sie by ZAKTUALIZOWAC mojego bloga. Wiec tak, wciaz pracuje w
urzedzie miasta Mountlake Terrace, gdzie ciagle cos sie dzieje, atmosfera jest genialna (bez szefowej) I duzo jest smiechu (pracy tez troche jest, no ale.. ). Pogoda w sierpniu wciaz byla bardzo ladna, slonce, brak deszczu przez dlugi, dlugi czas. Az zal bylo siedziec w pracy.
W polowie sierpnia poszedlem z przyjaciolmi z pracy na mecz baseballa (“I znowu nie trafie I znowu nie bede mial kija”) do Seattle.
Stadion przepiekny, cudowny, ogromny I zrobil na mnie niesamowite wrazenie. Ruchomy dach, panorama na Seattle, sloneczna pogoda a do tego naprawde smieszni ludzie – czego wiecej potrzeba. Eh, bylo super I mam nadzieje ze kiedys uda mi sie taki wypad powtorzyc. Szkoda ze w Polsce nie ma takich stadionow I takich atrakcji.
Do tego wybralem sie na piknik organizowany przez “
Dom Polski” – organizacje polonijna w Seattle. Mialem wiec okazje przez kilka godzin poczuc sie jak w .. Powsinie. Polacy roznej masci, pracujacych w roznych zawodach. Wrazenia jak z programu “Zielona Karta” tzn. znaczna czesc osob wysmienicie wladala jezykiem angielskim “Aj hew byn hir for 20 jerz now” ale bylo tez pare osob (glownie mlodych) ktorzy jakos sie tutaj ustawili I wtopili w spoleczenstwo amerykanskie. Poznalem tam rowniez bardzo milego faceta z ktorym sporo czasu przegadalem I ktory po zaznajomieniu sie z moja sytuacja (wyksztalcenie, jezyk, praca w urzedzie miasta zamiast u prawnika) postanowil zapoznac mnie z polskimi prawnikami I wplywowymi polskimi osobami w Seattle I w ogole jakos mi pomoc. Zobaczymy co z tego wyjdzie. W piatki chodze wiec do “Domu Polskiego” budynku w ktorym ma siedzibe organizacja, znajduje sie polska restauracja, szkolka I pare innych rzeczy. Zostalem tez czlonkiem Seattle-Gdynia Sister City Association.
Jednego dnia akumulator mi siadl na Capitol Hill w Seattle, dzielnicy gejow, gotykow, pankow, czarnych I innych takich. Tia, do tego GPS navigator nie mogl znalezc satelity (zagluszacze z “black market”?) wiec sie lekko zcykalem. Dobrze wiedziec ze sa w Seattle tez I niebezpieczne dzielnice. Aa wlasnie, bylem rowniez na kampusie
UW. Wow, to jak miasto w miescie.. przepiekne. Nie ma porownania z polskim UW. Przepiekne miejsce, ciesze sie ze bede tam mial zajecia, szkoda tylko ze wieczorami a nie rano kiedy jest najwiecej studentow I panuje atmosfera universytecka.
Co poza tym? No coz, pojechalem sobie na wycieczke do Vancouver (w Kanadzie). Eh, co to byla za wycieczka. Przepiekne miasto, a do tego bylem rowniez na
moscie zawieszonym 70 metrow na rzeka. Spedzilem troche czasu w parku rozrywki na wagonikach I gondoli I innych atrakcjach. Zobaczylem tez dzielnice turystyczna I dzielnice narkomanow I prostytutek, miasto poznym wieczorem jak I wczesnym rankiem. Swietnie sie bawilem, mam zamiar tam jeszcze raz pojechac a moze kiedys w przyszlosci sie tam nawet przeniesc. Powaznie przepiekne miasto. Strasznie duzo tam
Chinczykow a Kanadyjczycy maja smieszna wymowe. Generalnie strasznie mi sie tam podobalo I mam tam zamiar zabrac rodzicow jak przyjada tu na wakacje.
40 Comments:
Jest tak dobrze że przeniosłes sie w czasie o miesiac w przod :) Bo u nas to jeszcze sierpien jest.
Z niusow - prawdopodobnie wezme udzial w run warsaw, ktory bedzie 1 pazdziernika-zobaczymy jak mi pojdzie, niedlugo zaczne przygotowania.
Poza tym raczej nie mam nic istotnego do napisania bo wiele sie nie dzieje.
A jaki miales czas na te 5 km? 32 minuty? Bede lepszy!
[poczatek cytatu] Posluchajcie: Rafal Jadacki wypadl z czasu. [koniec cytatu]
Dopiero teraz zauwazylem, ze na Gronie w Twoim profilu skonczyles studia w pazdzierniku 2006...
Nie bedzie Cie czasem w Polsce jakos teraz? Bo ja bede tam od jutra (21.08, czy tez raczej 08/21) do 4 wrzesnia.
Podejrzewam, że Rafał może byc w tym czasie zajęty paleniem nowej kanapy...
U mnie tez nic ciekawego sie nie dzieje w zasadzie. W runwarsaw biegnę zapewne też. W zeszłym roku czekałem na Ciebie pół godziny na mecie, a w tym będę musiał czekać na Tomka...
A 17 września jest maraton... (tak nie smiało pisze bo jeszcze sie pekam troche czy wystartuje)
O co biega z tą żabą???
Jaka zaba?
Ja biegam codziennie po pracy 20 minut czyli na twoje jakies pol kilometra. Z checia bym raz jeszcze w RunWarsaw wystartowal, no ale... dajmy innym szanse wygrac. Zycze powodzenia i pobicia magicznych 30 minut, wierze w ciebie, szczegolnie ze nie bedziesz mial (no juz sie przyznam) mojego wycienczonego oddechu na swoich plecach.
Nie mam jednak obaw jezeli chodzi o maraton bo wiem ze w nim nie wystartujesz - pomarzyc kazdy moze.
Nie pisze ostatnio i nie uzupelniam bloga bo jestem mega zajety. Zarowno w ciagu tygodnia jak i weekendy. Od przyszlego bedzie lepiej wiec wszystko nadrobie.
Wyslijcie mi jakies swoje zdjecia jak mozecie :)
Pozdrawiam
10 punktow dla detektywa Andrzeja Ziembickiego za odkrycie bledu z data na gronie!! Kurde, jakos tego nie zauwazylem... faktycznie skonczylem UW w 2005, ups.
Jeszcze drobna wiadomosc. Wyglada na to ze raczej na pewno moi rodzice przyjezdzaja do USA na miesiac i przejedziemy sie po Stanach a pozniej wracam na rok do Polski!!!!!!!!!!! Yupppeeeeee!!!
Lepiej popatrz kto co wpisuje bo wcale detektywem nie jest AZ.
Moje bieganie stanelo pod znakiem zapytania bo po 2 dniach trenowania trzeciego zaczely mnie napieprzac plecy jak jakiegos dziada.
Twój oddech to ja czułem jak czyściłeś mi buty przed biegiem... i jak Ty pół kilometra biegniesz w 20 minut to nie szybko to się zmieni!!!
Jędrek B. w swojej web page adres o lost my frog (mam teraz i ja) i juz sie z tym spotykam który raz w necie... o co chodzi?
To ja też wpisze fajna strone ze mozna se kliknac i wejsc
To ja wyjasnie, ze z zaba nie mam pojecia, o co chodzi, ktos mi kiedys linka przyslal. Po prostu mie sie podoba.
O bieganiu sie nie wypowiadam, bo kondycje mam jeszcze gorsza niz zawsze, tzn. ostatnio goniac autobus potracil mnie biegnacy nieco szybciej slimak.
ale Rafal jest spryciarzem! Specjalnie zrobil wrzesien w sierpniu zeby wpis byl aktualny 2 miesiace zamiast jednego!
Tak sie zastanawiam co moglbym napisac z niusow apropo tego co sie u mnie dzieje ale nie dzieje sie nic ciekawego niestety wiec nie napisze jednak niusa.
A co z planem przyjazdu do Polski na rok? Bo byl przez chwile taki chyba?
Ja chcialem rzec coś o maratonie swoim. Otóż przedwczoraj wyszedłem sobie biegac i koszmarni mi sie nie chciało, przebiegłem jakies 1.5km i zdechłem rozbolała mnie noga i w ogóle do dupy. No to se myśle no ładnie, gdzie na maraton.
Tutaj już widze jak Rafał się cieszy i mówi, że hehe ja wiedziałem ze tak bedzie, ja mówiłem i inne takie...
Ale wyszedłem biegac tez wczoraj i smignęło mi sie całkiem żwawo do Powsina i z powrotem (jakies 14 kilo) i było spoko całkiem :)
Podbudowany tym wydarzeniem zgłosiłem sie dzisiaj oficjalnie na maraton i jeszcze bardziej oficjalnie oswiadczam wam tu i teraz ze w niedziele obesram sie na maratonie :P
Uwaga konkurs! Dopóki Rafał nie zrobi nowego wpisu na blogu albo przynajmniej nie wpisze czegoś fajnego w komentarzu wpisujemy mu się ciągle (czyli po kilka razy dziennie każdy - wedle możliwości) do komentarzy!
Czas wstawać na śniadanie a potem muszę posprzątać w domu. Poza tym chyba kupię sobie kierownicę do kompa-już przeglądałem różne na allegro.
Z wiekszych moich osiągnięć dnia dzisiejszego mogę wymienić napompowanie piłki Jędrka.
ej ja ci sprzedam swoj kierownice!!! ja mam i mi zawala w domu tylko
Ja chce na usb koniecznie. I raczej jakąś fajną :)
ale ja ci sprzedam okazyjnie :P
Niedoniesienie się bezpośrednie świadczy o tym, że Twoja kierownica nie jest na USB :)
Widzę, że za bardzo nikt nie bierze udziału w moim konkursie. Co prawda nie obiecałem nagród ale zwycięzcy na pewno Rafał coś przywiezie z Ameryki!
Eee to jak są nagrody to ja się angażuję. Bo wiecie ja to taki interesowny bardzo jestem
Kierownica nie wiem na co jest ale nawet jeżeli nie jest na USB to technologia w XXI wieku poszła tak naprzód że wydaje mi się że można dostać przejściówkę po niewygórowanej cenie, z pewnością dużo niższej niż cena nowej kierownicy.
No i oczywiście żeby nie było to tamto to napiszę i tutaj iż PRZEBIEGŁEM TEN PIEPRZONY MARATON!!!
To jeszcze dodam, że jak wczoraj gadałem z Rafałem to sie zarzekał na Przenajświętszą Panienkę, że zaraz uzupełni bloga. Coś efektów nie widać...
Rafał, lud czeka na chociaż kilka słów...
Chcemy nowego wpisu! Głównie po to, żeby napisać - ale nudy, nic ciekawego, nie postarałeś się.
Co tu sie kurna dzieje, wchodze a tu 15 wpisow??? Tomaszu!!!
Wiem wiem, no jakos tak wyszlo.
1) Na 90% wracam w czerwcu/lipcu do Polski na ROK! Rodzice maja zamiar tu w wakacje na miesiac przyjechac i plan jest zebym z nimi wrocil do Polski. Zostane tutaj jedynie w sytuacji gdybym dostal naprawde dobra prace.
2) Gratuluje Jedrkowi przebiegniecia maratonu. Powaznie jestem pod wrazeniem i chyle czola.
3) Czy Tomaszu ma nowe piosenki dla mnie?
4) Prezenty i tak jakies kupie wiec jezeli ktos chce cos konkretnego to niech sie zastanowi i mi powie
5) Z Jedrkiem rozmawialem przez telefon i chcialbym rowniez z Tomaszem pare slow zamienic ale NIGDY GO NIE MA na GG (a czas mam tylko w weekendy i przyznaje ze mnie rowniez czesto nie ma)
6) Czekam na wiadomosci z zycia Tomasza I Jedrka Burakiewicza bo nic nie wiem co sie rowniez u was dzieje.
I tyle :) Tesknie za wami chlopaki :( Dzieki ze wpadacie tu od czasu do czasu :) Buzki dla was :D
I jeszcze mi sie przypomnialo odnosnie twojego cytatu.. to ja bym to tak przetlumaczyl (ale Jedrek B. pewnie by cos popoprawial).
"Niemozliwosc jest jedynie wielkim slowem wypowiadanym przez malych luldzi dla ktorych latwiejszym jest zycie w swiecie im danym, niz odkrywanie mozliwosci jego zmiany. Niemozliwosc nie jest faktem. Jest opinia. Niemozliwosc nie jest deklaracja. Jest wyzwaniem. Niemozliwosc jest petencjalna. Niemozliwosc jest tymczasowa. Niemozliwosc jest niczym."
Ok tak po polsku pokurwię teraz trochę...
Co to kurwa znaczy "petencjalna" i co ma kurwa wspólnego Gdynia z Seattle???
A tak poza tym to dzięki kurwa za przetłumaczenie :)
W zasadzie to niczego nowego nie wymyśliłeś (niż ja to sobie przetłuamczyłem nie siedząc lata w Stanach), miałem nadzieje że znajdziesz może jakieś lepsze określenie na "niemożliwość" bo mimo iż tak jest po angielsku to po polsku brzmi to głupio bat senk ju enyłej :)
Mało jestem widoczny na gg ale bywam nie tak rzadko. Moi rodzice wyjezdzaja na weekend i wtedy by mi najlepiej pasowalo zebys zadzwonil bo mi nikt nie bedzie siedzial nad glowa bo nie mam od jakiegos czasu przenosnego telefonu. Tylko ze z soboty na niedziele ide na Duran Duran wiec wtedy mnie nie bedzie raczej. Chociaz moze jak wroce to bede, nie wiem . bede sie odzywac w weekend i bede dostepny ciagle jak tylko bede. Poza tym ale nuda nie postarales sie. A tak naprawde to fajnie ze cos robisz a nie opieprzasz sie i tylko chodzisz na imprezy i klocisz sie z Ronem.
Jesli o mnie chodzi to nie wiele sie dzieje. Tlumacze czasem mejle dla ojca na i z angielskiego.
Co do piosenek - niestety nie ode mnie to zalezy ale teoretycznie wkrotce powinnismy miec zgrany na kompa koncert z sierpnia - zagralismy tam kilka nienagranych kawalkow. Jak juz on bedzie to wrzuce na strone. Ale kurde ktos odpowiedzialny za to opieprza sie strasznie.
Nie czytam calego wpisu od nowa bo mi sie nie chce troche wiec pewnie jest troche bledow stylistycznych i innych.
Co do Impossible is nothing - wg mnie lepiej brzmie "niemozliwe" niz "niemozliwosc".
Ale sie kurde rozpisalem.
Tomek to w piątek robisz nocny maraton filmowy :)))
Trzeba by kiedyś w końcu zmęczyć to Trainspotting
Ale ja juz widzialem raz i nie mam ochoty na powtorke :) Poza tym u mnie nie ma warunkow niestety - w sensie nie ma na czym ogladac.
Nie meczylem textu po nocach ale tez nie tlumaczylem go siedzac na kiblu. Nie mowiles ze wstawisz go do artykulu dla gazery, tudziez doktoratu, wiec sie nie przykladalem tak strasznie. Jak potrzebujesz to idz se kurna do tlumacza przysieglego to ci i blaszka pieczatke ze steplem i podpisem zrobi. To tak apropo tlumaczenia.
Nie wiem co ma Gdynia ze Seattle ale taka organizacja istnieje i sie do niej przylaczylem. Jak bedzie jakas Raszyn-Snohomish to sie tez przylacze.
Prosze beze mnie maratonow nie robic!!!
Sprobuje wiec w weekend do Tomasza zadzwonic.
A o co biega z tym Duran Duran bo Michal i ja bardzo lubimy ten zespol!!!!!!!??
Koncert Duran Duran jest organizowany przez Telekomunikacje Polska. Mozna w jakis latwy sposob dostac bilety gdy ma sie neostrade. Ja nie mam ale Karolina ma i dostala. (nie wiem czy teraz nie jest juz trudniej bo niecaly tydzien zostal)
Mam pewne obawy jednak - koncert jest na torze na Sluzewcu. Tam tez byl koncert Stinga organizowany przez Orange(czyli TP SA w zasadzie) i byl on do dupy naglosniony tak ze wlasciwie nic nie bylo slychac.
Ale zobaczymy - bilety sa za darmo a przed Duran Duran gra Myslovitz ktorego chetnie poslucham.
Zgadamy sie na gg spoko w piatek.
Aha - z ciekawych rzeczy u mnie (jak dla mnie) jest to, ze kupilem se monitor LCD i juz nie zwieksze sobie mojej zapewne juz wystepujacej wady wzroku.
I mysle dniami i nocami nad tym co bym chcial z Ameryki!
ja to bym chciał ciocię z Ameryki...
Tak w ogole to chyba, Rafal, sie nauczyles wstawiac linki do tekstu wpisu i spodobalo Ci sie to :)
Ej, no ale przyznacie ze fajnie takie linki wygladaja :D Troche mi zabralo czasu skumanie jak to zrobic, no ale dla takiego haKera jak ja nie bylo to zadne wyzwanie.
Tomaszu, sluchaj tego! Ide na prawdziwy mecz MBA "niedllugo" :D Pojde na pare meczy Supersonicsow :D HA HA HA.. extra!
Jesrek- zmierzylem sobie czas na bierzni na kilomter i wyszlo mi rowno 4 minuty. Teraz tak, padal deszcz, nie rozgrzalem sie, bieglem w butach do wspinaczki i przez pol okrazenia pod wiatr (i troche jakby pod gorke) wiec, mysle ze gdybym sie tak sprezyl to bym mial ze 2min i 5-6 sekund.
Fajnie - tylko powiedz żeby wpuścili Cie na NBA a nie MBA. A w ogóle to nieźle. Chciałbym pójść mimo że koszem się nie interesuję już z 5 lat co najmniej.
A linki fajne - kamery drogowe mi sie podobaja i most nieźle wygląda.
Przy okazji sprawdziłem czy takie kamery są w Warszawie. Są - około 10. Jedna działa w Łomiankach druga gdzieś niedaleko bankowego wycelowana jest w niebo, a reszta nie działa.
Dobra, to i ja cos napisze, bo sie fakstycznie dlugo nie odzywalem.
W srode wrocilismy se nasza lodzia do Londynu, ostatni tydzien splywalismy Tamiza z moimi rodzicami i bylo spoko. Zwlaszcza koncowka, bo przeplynelismy przez samo centrum - przed Parlamentem, Big Benem i takimi. Troche mielismy pietra, bo tam takie statki plywaja, ze jakby w nas huknely to zaloga by ledwie pomyslala, ze kapitan pierdnal, ale jakos udalo nam sie unikac. Moze kiedys jakies zdjecia opublikuje, jak juz bede mial staly dostep do netu na wydziale (czyli za tydzien), a nie bede sie musial szlajac po kafejkach i bibliotekach.
No i w ogole wakacje git.
A skoro wszyscy tyle o bieganiu, to sie pochwale, ze dzisiaj rano przebieglem sie po parku i nie dostalem zawalu serca. Zaczalem tez znowu na rowerze jezdzic (bo to najlepszy srodek transportu w Londynie, tyle ze angielskie rowery maja kierownice z drugiej strony, jak samochody).
Ech no, czas mi sie konczy, postaram sie odzywac.
I czego wy chcecie od Trainspotting? Fajny film.
A przy okazji, w Anglii wlasnie wchodzi na ekrany megapatriotyczny film o krolowej, "Queen", chyba bedzie niezla zabawa. Moze by u nas taki nakrecili pod tytulem "Kaczor"?
Trainspotting jest filmem, który bym określił jako OK, ale nie mam ochoty go oglądać po raz drugi.
Właśnie wróciłem z koncertu Duran Duran - był wporzo a na końcu były super fajne fajerwerki.
Ja bylem w niedziele wieczorkiem w kinie na filmie "Jet Li's Fearless" o eeee.. azjacie (on Japonczyk czy Chinczyk jest?) co potrafil zlapac muszke owocowke przy pomocy paleczek ryzowych itp. Film taki sobie ale ciekawe sceny walk.
Jedrek B. dzieki za wpis! Moze ci przeslac wioslo na urodziny?
Post a Comment
<< Home