2.21.2008

Rok 2008











11.11.2007

Wrzesien/Pazdziernik/Listopad\Grudzien

Zaczne wiec moze od wklejenia zdjec z roznych okazji :) Ide w slady Tomasza i sporo ostatnio spiewam (Karaoke) u mojej przyjciolki Shannon (pierwsze zdjecie). Bylem bardzo zaskoczony tym ze to co slysze w glowie nie brzmi tak samo wychodzac z moich ust. Troche to dziwne bo zawsze myslalem ze potrafie ladnie spiewac. No nic, pozostaja inne talenty, taniec na przyklad.
W ogole to imprezy u Dava to przeszlosc. Skonczyly mu sie meble do palenia i wogole. Juz dawno mnie tam nie bylo zeby cos rozpieprzyc, podpalic, wysadzic. Teraz glownie z Shannon i Angelique (na drugim zdjeciu) chodzimy do clubow w weekendy. Z nimi spedzam najwiecej czasu. Wiem ze morde mam jakby mnie czolg radziecki przejechal, musialem jednak popic dla poprawy glosu. Zaluje ze nie mam zdjecia z Halloween, gdzie bylem przebrany za mnicha. To byla dopiero impreza, lol. Po raz pierwszy rowniez poszedlem trick-or-treating, czyli chodzilem od domu do domu po cukierki :) Pare razy bylem na meczu MBA (SuperSonics) z kumplem. Z Shaunem i kumplem Dre widze sie rowniez dosc czesto na malych imprezach. W czasie tygodnia zazwyczaj niewiele robie bo nie ma czasu, szczegolnie ze juz sie wczesnie ciemno robi. Pakuje prawie codziennie na silce, yeah. Mam juz prawie 6 pack, i nie sa to faldy tluszczu! Tak w skrocie wyglada moje zycie :)
Grudzien przyszedl niespodziewanie, tzn nie zyby mialo go nie byc w tym roku, ale jakos tak z nienacka sie pojawil. Sniegu nie przyniosl z czego w sumie sie ciesze. Boze narodzenie w 2007 przebieglo dosc nietypowo w zwiazku ze smiercia Rona. Nie bylo wiec ani masy prezentow, ani rodzinnego gotowania pomimo ze Geri (mama) bardzo sie starala by zachowac tradycje. Niestety Stany nie beda dla mnie takie same bez Rona i jego pomocy i wiem ze bedzie mi go bardzo brakowac. Tutaj zagadaka- ile kosztuje pobyt na intensywnej terapii w szpitalu w Seattle? Bez dobrego, a w zasadzie bardzo dobrego ubezpiecznia taki pobyt potrafi zrujnowac budzet domowy na lata. Na szczescie Ortowie byli podwojnie ubezpieczenie wiec ze $163tys Geri nie musiala zaplacic praktycznie nic. Jest to jednak niezla kwota.
Nowy rok spedzilem w domu z kumplem. Proba dostnia sie do Seattle zakonczyla sie fiaskiem. Zrezygnowalem rowniez z imprez u znajomych, nie bylem jakos w humorze do ostrego imprezowania. W spokoju przywitalismy nowy rok na balkonie popijajac piwo i ogladajac komedie na DVD (wciaz nie mam kablowki).











6.23.2007

Czerwiec -Lipiec-Sierpien

Zaczne od faktycznie smiesznego linka od Tomasza. U mnie wszsytko super. W pracy genialnie, normalnie lepiej niz na studiach- ciagle mase smiechu, mila atmosfera, brak szczegolnych problemow. Kazdy dzien jest naprawde niesamowity, a do tego jeszcze mi za to placa.


Szkole pomyslnie skonczylem w czerwcu, mam wiec kolejny certyfikat do kolekcji. Po pracy biegam wiec sobie, by w Polsce ponownie zmierzyc sie z Jedrkiem i udowodnic mu raz jeszcze ze nie ma ze mna szans. Ciesze sie wiec podwojnie z jego skreconej kostki i kontuzji kolana. W sporcie nie ma miejsca na wspolczucie. Mam wiec nadzieje ze do mojego powrotu opuchlizna i krwiaki nie znikna calkowicie.



Zamieszczam zdjecie z meczu baseballa. "I znow nie trafie i znow nie bede mial kija". Akurat ci kolesie trafiali, i to niezle. Jezeli ktos z was zdecyduje sie na przyjazd do USA, obiecuje zabrac ta osobe na stadion na mecz- robi wrazenie.

No wiec jak bylo w Polsce? Bylo zeje****. Wielkie podziekowania dla Jedrka i Dominiki! Genialnie bylo spotkac z wiekszoscia przyjaciol i poimprezowac troche. To byly udane dwa tygodnie. Strasznie sie ciesze ze udalo mi sie wrocic do Polski i zobaczyc co sie zmienilo, a wlasciwie, jak wiele sie nie zmienilo. Wrazenia dosc mieszane. To prawda ze az sie serce krajalo wylatywac, ale glownie z powodu przyjaciol i rodziny. Tomaszu i Jedrek sa dla mnie jak bracia i brakuje mi ich. Nazekanie Piotrka jest dla mnie kojaca muzyka. Romantyzm i flirt Dominiki, intelekt Kuby.... lista jest dluga. No i rodzice, ich brakuje mi najbardziej. Moi przyjaciele z USA wiedzieli dokladnie kiedy wracam i SMSy przyjemnie wiercily sie w lewej kieszeni spodni. SMSy mowily glownie "welcome back", "welcome home", "we missed you". Zastanawialem sie nad tym dluzszy czas i doszedlem do zaskakujacej prawdy... tak, naprawde czulem ze wracalem do domu. USA stal sie moim drugim domem. Zdalem sobie wiec sprawe z dwoch rzeczy- wciaz mam wielu przyjaciol w Polsce na ktorych czuje ze zawsze moge liczyc i ktorzy sa dla mnie bardzo wazni. No i, eh, ze USA to moj nowy dom, z rosnaca liczba znajomych i przyjaciol. Jest chyba jeszcze trzecia rzecz, rodzina. Szczesliwi ci ktorzy moga widziec sie ze swoimi rodzicami kiedy tylko chca.
Po powrocie z Polski wyprowadzilem sie od Ortow, mojej amerykanskiej rodziny. Wynajalem mieszkanie troche ponad kilometr od pracy. Mam wiec dwa pokoje, biurko, tv, lozko, fotel i duuuzo wolnego miejsca. Powoli znajduje coraz wiecej mebli, co nie zmienia faktu ze pomimo ze mieszkam tam juz od trzech miesiecy, wciaz nie czuje sie do konca "wprowadzony". Wciaz pracuje w sadzie w departamencie cywilnym gdzie od polowy listopada jestem za niego odpowiedzialny gdyz stalem sie jego "szefem".
Zamieszczam jeszcze jedno z niewielu zdjec jakie mam z wycieczki do Polski. Dzieki uprzejmosci Ani z rodu Sobieskich, zamieszczam oto zdjecie z Univerku gdzie bylismy na krotkiej wycieczce. Korzystajac z okazji chcialbym rowniez podziekowac za mile spedzony czas.