
Wszystkie trzy zdjecia przedstawiaja ludzi z którymi pracuje. To z poprzestawianymi glowami zrobila jedna babka z pracy i wyslala do wiekszosci ludzi w urzedzie. Gdy sam zobaczylem to zdjecie malo co się nie posikalem (no dobra, przyznaje, uronilem pare kropel).

Jako ze slawa o mnie jeszcze nie dotarla do Polski, a rownoczesnie dostaje torby listow z prosbami o aktualizacje bloga tak tez przeto czynie. Zaczne od nudnego tematu nauki. Rozpoczalem zajecia na
University of Washington gdzie do konca maja, 3 razy w tygodniu po 3 godziny będę ukrywac się w tylnych

rzedach sali, najprawdopodobnie zaraz za filarem. Grupa sklada się z około 60 osob – glownie Azjatow i Amerykanow postury Obeliksa. O ile jednak srednia idiotow w liceum wynosila 47:1 (gdzie „1” to obcokrajowiec na wymianie) o tyle na UW proporcje wynosza 1:60 (gdzie „1” to luzak z Polski). Przesadzam oczywiście ale musze się ze zdziwieniem przyznac ze poziom jest wysoki, a wymagania stawiane przez wykladowcow DUZE (w zasadzie wiekszosc wolnego czasu jaki mam spedzam na przygotowywanie się do zajec). W przeciwienstwie do Polski, wiele czasu poswieca się tutaj na praktyke i zmusza się do myslania (co dzieje się z bialym gdy snieg topnieje?). Zajecia te sa wiec dla mnie pewnym przypomnieniem wiedzy zdobytej w Szkole Prawa Amerykanskiego, ale jednoczesnie przydatnym przygotowaniem do pracy w zawodzie prawnika.
Jeżeli chodzi o sam univerek to oczywiście robi on niesamowite wrazenie. „Campus” polskiego UW to kilka budnkow okrozonych solidnym murem i zasiekami.
UW w Seattle przypomina miasto w miescie z przepieknym stadionem, licznymi boiskami, restauracjami, barami, klubami itp. (Jedrek zaraz mi powie ze my mamy przeciez kebaba na Krakowskim i warzywniak w bramie i restauracje „Karaluch” a w przejsciu podziemnym można dostac kanapke z przezroczystym plasterkiem szynki i listkiem salaty). Zajecia mam w budynku przypominającym Pentagon gdzie nawet profesorowie się gubia, ma osiem pieter i wygladem przypomina przewalony Mariott. Znajduje się w nim jakies, bo ja wiem, dwa tysiace sal i 20 minut zabralo mi odnalezienie mojej sali. Dla ciekawych, moje zajecia odbywaja się w skrzydle T, numer sali 747!
Sala jest swietnie wyposazona ale ma jedno zepsute krzeslo na którym oczywiście usiadlem i cale zajecia się meczylem (myslac ze wszystkie krzesla maja taka konstrukcje). Generalnie krzesla mialy sztywne oparcie ale moje mialo srubki poluzowane i z latwoscia moglem z pozycji siedzacej przejsc przez pozycje dentystyczna do pozycji „oczy wycelowane w sufit”. Nie wiem czy kolejne stadium to „wisielec” bo zawsze w polowie przekretu uderzalem nogami o spod stolu. Dzieki jednak mojej niezwyklej spostrzegawczosci już na trzecich zajeciach zmienilem miejsce siedzace.
Co poza tym? Jakis czas temu poszedlem na „
demolishion derby” z Mel i znajomymi. Amerykanie to jednak niezle powaleni sa. Takich odchylow jak Dave jest tutaj zatrzesienie. Cala zabawa w DD polega, jak sama nazwa wskazuje, na niszczeniu samochodow. Zawody rozpoczely się od „zwyklego” wyscigu po okregu (tyle tylko ze uderzanie w inne auta jest jak najbardziej wskazane). Pozniej wyscig odbywal się po torze w ksztalcie osemki, gdzie stluczek było znacznie wiecej. Ciekawym konkursem była również jazda po osemce z przyczepionymi lodziami! Prawdziwymi, duzymi lodziami. Celem zabawy było staranowanie i zniszczenie lodzi pozostalych uczestnikow. Do tego był jeszcze wyscig autobusow szkolnych, którego celem było unieruchomienie przeciwnika (zazwyczaj poprzez wjechanie na wstecznym w przod drugiego autobusu). - Ciekawym pomyslem były również zawody na liczbe dachowan. Stworzono specjalny pochyly podjazd na ktory wjezdzaly rozpedzone auta. Najwieksza liczba dachowan wynosila 5 razy (czyli auto przeturlalo sie 5 razy). Na koniec byl 10 minutowy cudowny pokaz sztucznych ogni.
W szkole mam mase roboty, streszczamy orzeczenia, piszemy opinie prawne, robimy duzo praktycznych rzeczy. Jestem bardzo zadowolony z tych zajec.
Kilka dni temu poszedlem z Mel na mecz MBA (SuperSonics vs. Kings). Tomaszu pewnie by sie posikal ze szczescia. Musze sie przyznac ze po raz kolejny bylem pod wrazeniem. Mecz odbywal sie w
Key Arena w Seattle, przepieknym miejscu. Kurcze, te amerykanskie stadiony powaznie sa niesamowite.
54 Comments:
Rozumiem że ten fotomontaż to poto bo nie chciałeś się przyznać że tak się spasłeś i chodzisz w długi różowych koszulkach...
Dzis jesi 1 pazdziernika i za niecałą godzinę jest RunWarsaw. Postawiłem sobie za cel zejśc ponizej 20 minut, ciekawe czy sie uda...
buahahahahahaha
Tak sam skomentuje swój powyższy post. Na RunWarsaw dostałem niezłą lekcję pokory...
Wystartowałem szybko, spuchłem jeszcze szybciej i skończyło się na 24 minutach i 39 sekundach :)
czyli gorzej niż w zeszłym roku i prawie tak słabo ja Rafał wtedy :P
Sorry ale nie mogłem się powstrzymać :)
sprawdziłem swój poprzedni wynik i okazało się że jednak się poprawiłem :))) o całe 6 sekund :)
To ty cienias straszny jestes.. ja na treningach przed RunWarsaw (no bo wiemy jak moj debiut w dniu zawodow sie skonczyl) mialem okolo 22minut!!!
To ja sie pochwale ze wczoraj poszedlem biegac i bieglem non stop przez godzine (tu pojawiaja sie oklaski, uklon i grymas zazdrosci na twarzy Jedrka)!!!! Przebieglem z 10km po czym bable/odciski na stopach powstrzymaly mnie od bicia dalszych rekordow.
Gratuluje jednak Jedrkowi wyniku na tegorocznym RunWarsaw. Jak na ciebie to faktycznie bardzo dobry wynik!!!!
Pewnie te 22 minuty to byly na 4 km. Tak jak kiedys w ktorejs szkole miales super czasy na 60 metrow a okazalo sie ze to 50 metrow bylo.
Jaki klamczuch!!!
Pamietasz jak dawno dawno temu scigalismy sie na 300? Dawalem ci super fory, byles z 10 krokow przede mna, a i tak kurz z moich butow miales w oczach na mecie!!! Tomaszu swiadkiem!!! (zwiekszona liczba wykszyknikow ma miec charakter perswazyjny)
ale ja mam byc swiadkiem tego ze sie z toba scigalem? nie pamietam dokladnie kto z kim nawet wtedy sie scigal :)Ja nigdy super szybki nie bylem.
bla bla bla teraz mogę Cię zgasić jednym słowem: "maraton" :P
maraton w 5.5h pfff.. Ja 10km zrobilem w godzine CZYLI, z drobnych kalkulacji wynika ZE, przebiegl bym maraton w troche ponad 4 godziny.
Ostatnio jestem niesamowicie zajety, ale mam zamiar zupdatowac bloga jak prawdopodobnie w weekend. Sporo sie dzialo i mam o czym opowiadac.
Kalkulacje to sobie można w dupę wsadzić. Ja zrobiłem 11,200 km w 55 minut i co z tego...
tak wyszło z tego 11 tysiecy kilometrów :)))
Co ty opowiadasz, jakie 11km. Ze niby bieg niepodleglosci w tyle przebiegles? Jaaasne. A ja dzisiaj poszedlem znowu biegac przez godzine :D Szkoda ze pogoda sie psuje bo gdybym tak dalej biegal to bym maratonczyk z Etiopii sie zrobil.
No z przykrością (dla Ciebie) muszę potwierdzić, że tak Bieg Niepodległości przebiegłem w 55 minut. Żeby skónczyć tę bezsensowną gadkę uciszę Cię jeszcze raz magicznym słowem "maraton" i przejdę do dalszej części wypowiedzi, w której będzie peanem na cześć twojej wrodzonej spostrzegawczości. Mało kto by się w czasie dwóch zajęć zorientował że siedzi na popsutm krześle. Już samym tym wyczynem zasłużyłeś na dyplom University of Washington.
I uważaj z tą salą numer 747 bo jak zamachowcy porwą Boeinga 747 to cel będzie łatwy do przewidzenia!!! a wtedy już nie będzie ważne na czym siedzisz...
W ogole to czytam ze "na poczatek bedzie o szkole wiec nudno" czytam czytam i nagle koniec! Czyli ze nie na poczatek ale tylko o szkole bylo sie okazalo.
Mielismy wczoraj pierwsza probe po wakacjach. Nawet calkiem tworczo spedzilismy ostatnie 40 minut. Cos sie nowego zaczyna kroic.
A dzisiaj mialem sporo zajec w szkole ale kurde calkiem fajnie bylo!
Nie wiem czy to kwestia zajec czy mojego nastawienia do nich ale tak czy siak ciesze sie z tego.
Zobaczymy jak bedzie jutro ale nie powinno byc zle.
I znowu sie musze tlumaczyc. Myslalem ze starczy mi czasu na opisanie wszystkich wydarzen ale niestety tak sie nie stalo. W weekend dokoncze reszte.
Tomaszu, przeslij mi cos na e-maila z nowych twoich piosenek bo w pracy mam stale lacze to moge je sobie sciagnac i na IPoda przegrac.
Gratuluje sukcesow w szkole.
Nie pierwszy i pewnie nie ostatni raz napisze ze wymyslenie nowej piosenki nie jest rownoznaczne z jej nagraniem. Na razie po prostu gramy. Jest szansa ze w grudniu cos bedzie nagrane nowego.
Mam wrażenie że jakoś w połowie przerwane jest ostatnie uzupełnienie wpisu.
Cóż za dramatyczna przerwa...
Rafał, Ty to dopiero potrafisz dawkować napięcie...
Potrzymam was w niepewnosci jeszcze przez jakis czas... (zajety jestem).
Musze sie pochwalic ze dostalem w pracy "The Above & Beyond Award"!!! Odznaczenie ktore baaaardzo rzadko sie przyznaje pracownikom :) :) :)
Ponad i poniżej? Dobrze pracuje ale wnerwia szefową i grube baby?
Oh, stary, juz nawet nie mow nic o szefowej. Ostatnio znowu mialem z nia spiecie i eh, w pon bede z nia mial pewnie nieciekawa rozmowe.
A nagroda mi sie w sumie nalezala, tyle tylko ze inni rowniez na nia zasluzyli a wiem ze pomimo wielu lat przepracowanych tam, nigdy jej nie uzyskali. Troche glupio sie wiec czuje ze bylem tam przez 3 miechy i dostalem nagrode, a ktos byl tam 20 lat i nigdy jej nie dostal :-/
A na czym polega ta nagroda? I za co sie ja dostaje tak naprawde?
zlukajcie linka
http://i.joemonster.org/mg/albums/karteczki/los_bzdurnos/144.gif
Wiec nagroda jest za nadzwyczajna obsluge klientow i wklad w rozwoj miasta. Dostalem ja glownie za uproszczenie procedur zwiazanych z mandatami i ich unowoczesnienie (dzieki czemu miasto bedzie dostawac troszeczke wiecej kasy).
W urzedzie miasta bede pracowac do konca tego miesiaca. Nie mam jeszcze niczego w zastepstwie.
Czyzbys byl po rozmowie z szefowa? Opowiadaj! Cos interesujacego sie dzieje. Powiedziales jej ze zrobiles wiecej przez 3 miesiace niz ona przez caly swoj staz w pracy?
Mój megaśmieszny link został zignorowany!!! widział go ktoś? Napiszcie mi że jest fajny i że zabawny i że fajnie że go wam pokazałem i że zawsze mnie bardzo lubiliście ale teraz to nawet bardziej bo ja taki fajny jestem i takiem mam fajne poczucie humoru i takie fajne linki wam wynajduję... noooo...
No bo do dupy taki link co go trzeba przeklejac a nie mozna se kliknac tylko. Ale specjalnie zaraz przekleje i napisze czy bylo warto.
No wiec widzialem ten obrazek ze 2 lata temu ale nie jest zly.
Z szefowa sie tak kurna poklocilem ze poszedlem do jej szefa na 20 minutowa rozmowe. A tak w ogole to okazalo sie ze mialem racje w sprawie o ktora sie poklocilismy i nastepnego dnia mnie przy wszystkich przeprosila. Nie zmienia to jednak faktu ze codziennie mam z nia jakies spiecia. Chyba mam male problemy z subordynacja i trzymaniem geby na klotke...hmm....
Drogi Tomku,
link który zamiesciłem był takze do klikniecia w moim nicku. Tylko i wyłącznie swojej nieuwadze zawdzięczasz trud jaki musiałeś podjąć przeklejając go do eksplorera internetu. O!
Trzeba było to zaznaczyć w swoim wpisie bo w moim nicku np. jest strona c4 ciagle i nie jest to zmienne.
Kłódkę się pisze.
Tak czy siak czekamy na nowe wpisy a przynajmniej na dokonczenie tego, ktory zostal przerwany w polowie nagle.
na kłódkę też zwróciłem uwagę ale już ni chciałem się mądrzyć :)
Czekamy na puentę urwanej historiiiiii
O ja tego linku co to Jedrek zalaczyl nie moge otworzyc tutaj w USA!!! :) wiec wciaz nie wiem co tam jeste, ale jezeli Tomaszu mowi ze juz to widzial to pewnie i ja wiedzialem.
widzialem a nie "wiedzialem" - pisze to w pracy i sie spiesze zeby mnie nie nakryli na surfowaniu po necie :)
W srode ide na przedsezonowy mecz Sonicsow :D
Ciekawym pomyslem były również zawody na liczbe chujów w dupie.
Chciałam zauważyć, że mój przedmówca stał się ostatnio nad wyraz wulgranym człowiekiem. Ubolewam nad tym!
Halina Sralina
gbur!
cichodajka!
Henryk Ciagodrut
oboje wypierdalac!
bo ta dziwka mnie sprowokowała!
(N!)BA nie MBA. Raczej juz bym sie az nie posikal bo nie ogladam ani nie gram juz w koszykowke, ale pewnie chetnie bym obejrzal taki mecz.
UWAGA UWAGA - wkrotce (powiedzmy w ciagu 2 tygodni bo roznie to idzie) na stronie c4 beda pojedyncze piosenki z koncertu sierpniowego. Zapewne i takie, ktorych nie nagralismy wczesniej - o ile ich wykonanie bedzie zadowalajace. Jeszcze dam znac ale juz mozecie sciskac poslady z niecierpliwosci.
Rafal - koniecznie sprawdz ten link
http://www.metacafe.com/watch/109522/titanic_the_sequel/
tymczasem koncze i ide myc okna.
To ja wstawie sie w obronie Rafala i zauwaze, ze MBA jak najbardziej istnieje - wg. Wikipedii jest to Metropolitan Basketball Association, liga koszykowki na Filipinach. A jak wiadomo Filipiny sa male, wiec pewnie graja w Ameryce, bo nie maja dosc miejsca na zbudowanie boiska.
Chyba ze chodzilo o Milwaukee Bar Association...
I na tym jednym co jest, gdy piłka wypadała na aut, to ciągle wpadała do wody.
Jędrku, też zobacz link, który podałem - jest bardzo dobry!
llink ktory podales jest przecietny (ten o tytaniku).
Jezeli chodzi o MBA to chcialbym oznajmic ze mam zamiar za pare lat rozpoczac MBA na SGH! Ale wy czepliwi jestescie ze ja nie moge. Tak na marginesie to moi rodzice mysleli jechac na Filipiny ale jednak przyjada do USA :) A wlasnie Jedrku B. co robisz w wakacje? Mozna tam do ciebie w powrotnej drodze zahaczyc?
Jest genialny - nie wiem czy sie zorientowales ale to jest trailer poskladany z kawalkow roznych filmow. Titanica 2 nie bedzie ale trailer jest bardzo przekonujacy.
Rafał, koniecznie sprawdź mejla.
ej co to za poufne wiadomości!!! ja też chcę dostać tego maila!!!
Mail mailem - załącznik jest ważny.
Wyszedłem dzisiaj z pracy i szedłem sobie ulicą Paryską po czym skręciłem w Oboźną, gdzie po przejsciu 20 metrów zobaczyłem staruszkę siedzącą na ławeczce. Kiedy koło niej przechodziłem zawołała mnie do siebie. Podszedłem bliżej zdziwiony, myslałem ze moze trzeba jej cos pomoc czy cos. Ona spokojnie do mnie powiedziała ze wie kim jestem i wie co mnie gnębi. Zdziwiłem sie jeszcze bardziej kiedy powiedziala do mnie po imieniu, kiedy ja pierwszy raz ja na oczy widziałem. Powiedziała: Jędrku, przejdz przez tamtą bramę (palcem wskazała pobliską bramę w starej kamienicy), tam znajdziesz odpowiedz na gnębiące cię pytanie. Chciałem jeszcze z nią porozmawiać, powiedzieć że chyba mnie z kimś myli, zadac pytanie ale jak tylko otworzyłem usta powiedziała: "Idź już, on czeka!" Zdziwiony bardzo (chyba tez bylibyscie zdziwieni) niepewnie poszedłem w stronę bramy. Zastanawiałem sie co tam sie stanie i czy przypadkiem nie dostanę wpierdol od jakis dresów. Wszedłem we wnękę i moim oczom ukazało się zwyczajne podwórko, szare, ciemne, z trzepakiem, śmietnikiem i ławeczką, zadnej zieleni, zadnych ludzi. Jedyne co się ruszało to kot dachowiec który leżał leniwie pod ławeczką i machał ogonem. Jako że nic tu nie było odwróciłem się w stronę wyjścia żeby wrocic do staruszki, wtedy za moimi plecami rozległ sie głos "Tam nie ma nic..." był to normalny męski głos dorosłego człowieka. Zdanie zostało urwane w pół słowa. Odwróciłem się ciekawy bo przecież przedtem nikogo w podwórzu nie było. "Zbliż się do mnie" usłyszałem zdziwiony... okazało się że mówi do mnie kot!!! no normalnie powtórzył jeszcze raz żebym podszedł bliżej. Ruszyłem do niego powoli i niepewnie, nogi miałem jak z waty. Podszedłem do ławki pod którą leżał. On w tym czasie podniósł sie leniwie i wskoczył na ławkę. Kiedy byłem blisko powiedział "Nachyl się do mnie i nadstaw ucho, powiem szeptem tylko jeden raz odpowiedz na nurtujące cie pytanie" Jak powiedział tak zrobiłem, nachyliłem sie powoli i dosyc blisko, tak że poczułem łaskotanie jego wąsów na policzku. Kot wział głęboki oddech i poważnym ale przyciszonym tonem powiedział: "W mailu od Tomka nie ma nic coby mogło Cię zainteresować" skonczył zdanie, zeskoczył na ziemie i szybkim skokiem zniknął w szczelinie okna pobliskiej pakamery.
O mnie zasadniczo zahaczyc mozna, chociaz co to ja bede robil w wakacje to jest jeszcze wielka niewiadoma - w czerwcu koncze uniwerek i bede sie pewnie musial gdzies zatrudnic, coby zona nie umarla z glodu. Ale mysle ze raczej bede jeszcze w Anglii. Tu jest ogolnie rzecz biorac fajnie, wiec wpasc naprawde warto.
Ha! Zajęliśmy 2 miejsce na przeglądzie Elsauria. A startowało w nim 50 zespołów. Zapraszam na www.c4.art.pl :)
A ja zapraszam tutaj :)http://en.wikipedia.org/wiki/Captain_Tsubasa
Post a Comment
<< Home