6.23.2007

Czerwiec -Lipiec-Sierpien

Zaczne od faktycznie smiesznego linka od Tomasza. U mnie wszsytko super. W pracy genialnie, normalnie lepiej niz na studiach- ciagle mase smiechu, mila atmosfera, brak szczegolnych problemow. Kazdy dzien jest naprawde niesamowity, a do tego jeszcze mi za to placa.


Szkole pomyslnie skonczylem w czerwcu, mam wiec kolejny certyfikat do kolekcji. Po pracy biegam wiec sobie, by w Polsce ponownie zmierzyc sie z Jedrkiem i udowodnic mu raz jeszcze ze nie ma ze mna szans. Ciesze sie wiec podwojnie z jego skreconej kostki i kontuzji kolana. W sporcie nie ma miejsca na wspolczucie. Mam wiec nadzieje ze do mojego powrotu opuchlizna i krwiaki nie znikna calkowicie.



Zamieszczam zdjecie z meczu baseballa. "I znow nie trafie i znow nie bede mial kija". Akurat ci kolesie trafiali, i to niezle. Jezeli ktos z was zdecyduje sie na przyjazd do USA, obiecuje zabrac ta osobe na stadion na mecz- robi wrazenie.

No wiec jak bylo w Polsce? Bylo zeje****. Wielkie podziekowania dla Jedrka i Dominiki! Genialnie bylo spotkac z wiekszoscia przyjaciol i poimprezowac troche. To byly udane dwa tygodnie. Strasznie sie ciesze ze udalo mi sie wrocic do Polski i zobaczyc co sie zmienilo, a wlasciwie, jak wiele sie nie zmienilo. Wrazenia dosc mieszane. To prawda ze az sie serce krajalo wylatywac, ale glownie z powodu przyjaciol i rodziny. Tomaszu i Jedrek sa dla mnie jak bracia i brakuje mi ich. Nazekanie Piotrka jest dla mnie kojaca muzyka. Romantyzm i flirt Dominiki, intelekt Kuby.... lista jest dluga. No i rodzice, ich brakuje mi najbardziej. Moi przyjaciele z USA wiedzieli dokladnie kiedy wracam i SMSy przyjemnie wiercily sie w lewej kieszeni spodni. SMSy mowily glownie "welcome back", "welcome home", "we missed you". Zastanawialem sie nad tym dluzszy czas i doszedlem do zaskakujacej prawdy... tak, naprawde czulem ze wracalem do domu. USA stal sie moim drugim domem. Zdalem sobie wiec sprawe z dwoch rzeczy- wciaz mam wielu przyjaciol w Polsce na ktorych czuje ze zawsze moge liczyc i ktorzy sa dla mnie bardzo wazni. No i, eh, ze USA to moj nowy dom, z rosnaca liczba znajomych i przyjaciol. Jest chyba jeszcze trzecia rzecz, rodzina. Szczesliwi ci ktorzy moga widziec sie ze swoimi rodzicami kiedy tylko chca.
Po powrocie z Polski wyprowadzilem sie od Ortow, mojej amerykanskiej rodziny. Wynajalem mieszkanie troche ponad kilometr od pracy. Mam wiec dwa pokoje, biurko, tv, lozko, fotel i duuuzo wolnego miejsca. Powoli znajduje coraz wiecej mebli, co nie zmienia faktu ze pomimo ze mieszkam tam juz od trzech miesiecy, wciaz nie czuje sie do konca "wprowadzony". Wciaz pracuje w sadzie w departamencie cywilnym gdzie od polowy listopada jestem za niego odpowiedzialny gdyz stalem sie jego "szefem".
Zamieszczam jeszcze jedno z niewielu zdjec jakie mam z wycieczki do Polski. Dzieki uprzejmosci Ani z rodu Sobieskich, zamieszczam oto zdjecie z Univerku gdzie bylismy na krotkiej wycieczce. Korzystajac z okazji chcialbym rowniez podziekowac za mile spedzony czas.